Jak kupujemy OC? Odpowiedź jest prosta: szybko i najtaniej. Większość z nas uważa, że nie ma sensu zwracać uwagi na jakość usługi przy naprawie szkody, bo ostatecznie, to nie my będziemy z niej korzystać, ale… tamten drugi… ktoś poszkodowany… Myślimy tak do czasu, gdy role się odwracają i pojawiają się kłopoty …
Podobno możemy ich uniknąć, jeżeli wcześniej kupimy OC w PZU, które od niedawna gwarantuje swoim klientom bezpośrednią likwidację szkody.
Przed rewolucją w OC z PZU poszkodowany był „generatorem strat”
Nie oszukujmy się. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że przeciętny poszkodowany z OC to dla towarzystwa ubezpieczeniowego brzydko mówiąc – „generator strat”. I jak tu sobie z nim poradzić, kiedy wojna cenowa dostatecznie wykruszyła zasoby firmy? Oczywiście ustawa nakazuje, aby otrzymał on odszkodowanie takiej wysokości, w jakiej poniósł stratę, ale… zawsze można coś dodać, a jeszcze więcej ująć, aby w rezerwach finansowych zachować jak najwięcej pieniędzy.
Bardzo rzadko zdarza się, że ofiara kolizji czy wypadku jest w pełni zadowolona z otrzymanego świadczenia. Dla większości osób już samo ubieganie się o nie to „droga przez mękę”. Standardowy obrazek? Zaczyna się od unieruchomienia pojazdu i chociaż masz pełne prawo do samochodu zastępczego, ubezpieczyciel poczeka z przyznaniem Ci go dostatecznie długo, aby przestał Ci być potrzebny. Wynajmiesz go sam – długo będziesz starał się o zwrot kosztów, bo – …no właśnie tych „bo” może być bardzo dużo. Kolejny przykład: ubezpieczyciel ma wyznaczony w ustawie czas na naprawę szkody, ale zawsze coś się opóźni, brakuje niezbędnych dokumentów itd., a kiedy już wreszcie uda się poznać jego kosztorys, proponowana suma okaże się niewystarczająca na naprawę. Co dalej? Gra nerwów, liczna, nic nie wnosząca korespondencja i szukanie pomocy u prawnika. To oczywiście kosztuje i nie zawsze „gra jest warta świeczki”. Wielu woli więc od razu „odpuścić” i dołożyć do naprawy z własnej kieszeni.
Wprowadzona przez PZU „rewolucja” z bezpośrednią likwidacją szkody ma być początkiem nowej drogi, wierzchołkiem góry lodowej, a może raczej – topieniem lodów, które już dawno zamroziły zdrowe relacje ubezpieczony- ubezpieczyciel.
Na czym polega bezpośrednia likwidacja szkód z OC
Może te moje wywody na temat likwidacji szkód są lekko przesadzone? Jeżeli mnie troszkę poniosło – wybaczcie. Chodziło mi tylko o przybliżenie Wam motywacji, jakimi posługuje się nie tylko PZU, ale także PIU (Polska Izba Ubezpieczeń), która już dawno proponowała wprowadzenie zmian polegających na możliwości uzyskania odszkodowania z OC nie od towarzystwa sprawcy, ale swojego ubezpieczyciela. Dlaczego tak jest lepiej? Zgłaszasz szkodę do towarzystwa, które znasz. Jesteś jego klientem, więc likwidator będzie starał się jak najszybciej i najlepiej Cię obsłużyć, aby zwiększyć swoje „notowania” i nie stracić Cię w kolejnym roku. Co jednak najważniejsze: Twoje towarzystwo nie potraktuje Cię jak główny powód starty finansowej, bo wszystko co Ci wypłaci, odzyska od towarzystwa ubezpieczeniowego sprawcy (po likwidacji szkody zwraca się bowiem z regresem o zwrot poniesionych kosztów). Możesz więc liczyć na to, że kosztorys sporządzony przez Twojego ubezpieczyciela będzie rzetelny.
Do kogo skierowana jest propozycja bezpośredniej likwidacji szkody PZU
Wprowadzona usługa jest dostępna dla właścicieli pojazdów, którzy są w trakcie ochrony ubezpieczeniowej OC w PZU, oraz klientów, którzy dopiero zakupią polisę. Do towarzystwa mogą zgłaszać się poszkodowani w kolizji, gdzie nie było rannych, ani ofiar śmiertelnych. Warunkiem przeprowadzenia likwidacji szkody przez PZU jest także:
– wystąpienie szkody na terenie Polski,
– posiadanie przez sprawcę kolizji polisy OC od ubezpieczyciela działającego w Polsce,
– kolizja z udziałem tylko dwóch pojazdów, gdzie kierowca jednego z nich jest odpowiedzialny za szkodę,
– zgłoszenie szkody przez poszkodowanego tylko do jednego towarzystwa.
Czcze obietnice czy zapowiedź najlepszej naprawy szkody w PZU
Towarzystwo PZU bardzo mocno „wzięło sobie do serca” dobro klientów. Trudno jeszcze powiedzieć na ile wywiąże się ze swoich obietnic, ale z tego co zapowiada, możemy liczyć na:
– szybki kontakt, w dogodnym dla klienta czasie,
– rzetelną i uproszczoną likwidację szkód (wszystkie formalności załatwi ubezpieczyciel),
– brak limitów kwotowych,
– pokrycie kosztów holowania, parkowania, wynajmu pojazdu zastępczego oraz przeprowadzenia badań technicznych,
– ochronę zniżek z OC (to akurat wydaje się oczywiste, bo mówimy przecież o sytuacji, gdy jesteśmy poszkodowanym, a nie sprawcą w zdarzeniu),
– możliwość skorzystania z największej w Polsce sieci współpracujących serwisów – partnerów Sieć Naprawcza PZU Pomoc.
– Kiedy prezentując w marcu ‘12 roku strategię PZU mówiłem, że chcemy być najbardziej zorientowaną na klienta firmą ubezpieczeniową w naszym regionie, miałem na myśli właśnie takie rozwiązania. Nowe, ułatwiające życie, zdejmujące obowiązki z barków klienta. Rozwiązania, które dadzą jemu jasny sygnał: możesz na nas polegać. W każdej sytuacji jesteśmy w PZU po to, aby Ci pomóc – czytamy na stronie PZU wypowiedź Andrzeja Klesyka, prezesa zarządu PZU
Miejmy nadzieję, że te słowa nie będą „rzucone na wiatr”.
Czy rewolucja PZU oznacza zmiany na całym obszarze rynku ubezpieczeń
– Wspomniałem wówczas także, że chcemy być strażnikiem rynku i dzięki otwartemu umysłowi i doświadczeniu możemy wyznaczać trendy dla całej branży ubezpieczeniowej w kraju. Dziś PZU staje w obronie klientów i wskazuje rynkowi kierunek. Bezpośrednia likwidacja szkody to niezbędna konieczność, jeśli rynek chce poprawić jakość świadczonych usług i podnieść zaufanie do firm ubezpieczeniowych. PZU jest pierwszy– czytamy dalszą wypowiedź Andrzeja Klesyka, prezesa zarządu PZU
– Obecnie problem leży w systemie, gdzie poszkodowany nie jest związany z ubezpieczycielem likwidującym szkodę. Dodatkowo wejście na rynek ubezpieczycieli specjalizujących się w „tanim OC” doprowadziło do zmiany tego ubezpieczenia w parapodatek. Rewolucyjna zmiana, którą proponujemy, spowoduje, że poszkodowany klient stanie się podmiotem w relacjach z ubezpieczycielem – dodaje na stronie Tomasz Tarkowski, członek zarządu PZU.
Wiele w tym racji, ale…..
Po pierwsze: PZU nie jest pionierem w bezpośredniej likwidacji szkody, gdyż podobną usługę posiada już TUiR Warta. Różnica polega na tym, że klienci Warty mogą otrzymać odszkodowanie tylko do kwoty 5000 złotych, a z usługi skorzystają wyłącznie posiadacze samochodów osobowych i ciężarowych do 3,5 tony
Po drugie: dopóki podobny projekt nie wejdzie w życie na większą skalę, nadal głównym argumentem podczas zakupu polisy będzie jej cena. Sama uważam, że wciąż warto porównywać propozycje wielu ubezpieczycieli i kupować tam, gdzie jest najtaniej. Nie mamy zresztą pewności, że PZU za nowy produkt nie każe sobie słono zapłacić. Jeżeli tak się stanie, kierowcy, którzy przez wiele lat nie mieli szkody i tak kupią OC w najtańszej firmie, bo jest to uzasadnione ekonomicznie. Już dostatecznie długo płacą za coś, z czego nie korzystają.
Po trzecie: Nawiązując do ceny ubezpieczeń – ogólnopolska zmiana w likwidacji szkód wiąże się z pewnością z dużymi podwyżkami składek. Przecież w tym układzie, zwiększenie jakości usług musi pociągnąć za sobą wyższe koszty. Chcemy mieć takie same świadczenia z OC jak inne rozwinięte kraje Zachodu, ale czy jesteśmy gotowi na płacenie składek z takimi cyframi jak obecnie, ale w walucie nie polskiego złotego tylko euro???